Dzisiaj jest: 15.10.2024, imieniny: Jadwigi, Leonarda, Teresy
WYBIERZ JĘZYK

Fragment powieści KRÓLOWA ŻEBRAKÓW Eweliny C.Lisowskiej

Dodano: 2 lata temu Czytane: 156 Autor:
Redakcja poleca!

Fragment powieści KRÓLOWA ŻEBRAKÓW Eweliny C.Lisowskiej. Romans historyczny nominowany przez portal Pisarze Polscy na książkę 2022 roku.

Fragment powieści KRÓLOWA ŻEBRAKÓW Eweliny C.Lisowskiej
Rozdział 30.
Niema zgoda

            Od rana wiedziała, że na wieczór szykuje się coś niezwykłego. Wiktor poprzedniego dnia podarował jej nową ładną suknię i poprosił, aby oczekiwała na niego o dziewiętnastej. Miała dziś nie gotować, tylko być przygotowana na wieczór. Przez myśl przeszło jej, że Walicki ma zamiar poprosić ją o rękę, lecz nabrała pewności dopiero wtedy, gdy w mieszkaniu pojawiła się Helena.
– No, panienko! Dziś panienki wielki dzień! – powiedziała już od progu.
– Skąd to pani wie? Powiedział pani? – Jeszcze przez chwilę łudziła się, że chodzi o coś innego niż o zaręczyny.
– Tak, kilka dni temu odbyliśmy ważną rozmowę i najwidoczniej zdecydował, że to dziś. – Ściągnęła odzież wierzchnią i dodała jeszcze: – Ale będzie miała panienka dobrego męża. – Zaczęła krzątać się koło pieca i radośnie podśpiewywać
– Możliwe… – rzekła posępnie. Była już piętnasta, więc czekało ją teraz czterogodzinne uciążliwe oczekiwanie na to, czego nie chciała.
– Powinna się panienka cieszyć!
– Ach, tak… – „Na szczęście, do cieszenia się nikt nie może mnie zmusić. To najgorszy dzień mojego życia, a będzie jeszcze gorzej, gdy w końcu stanę się jego żoną.” Poczuła w sercu bunt, który starała się trzymać na wodzy. Przecież doskonale wiedziała, że musi to zrobić: sprzedać się bez grama miłości w sercu.
            Ubrana w nową, kremową sukienkę oraz zgrabne pantofelki, upięła swoje ciemne włosy w koczek. Gdy przyjrzała się sobie w starym, pękniętym lustrze obramowanym metalową ramą, ujrzała dziewczynę smutną, lecz jakże inną od tej, którą była jeszcze kilkanaście dni temu. Gdyby nie Wiktor, umarłaby na ulicy i nikt by po niej nie zapłakał.
Dawał jej jeść, ubierał ją, dawał na lekarza i potrzebne lekarstwa, a do tego nie zmuszał jej do pracy ponad jej siły. „Dlaczego nie potrafię go pokochać? Może moje serce już nie potrafi czuć miłości?” Wciąż jeszcze była w szoku, nadal jeszcze była zdana na czyjąś dobrą wolę, ciągle jeszcze groziło jej wylądowanie na ulicy…

            Punktualnie o dziewiętnastej wkroczył do mieszkania z naręczem czerwonych róż. Ubrany w nowy, czarny garnitur i koszulę, prezentował się bardzo dystyngowanie. Nawet zrobił coś z włosami, a do tego ogolił twarz – musiał być u fryzjera. Zasiedli wspólnie do kolacji – ona u jednego szczytu stołu, on naprzeciwko niej. Zjedli w milczeniu podany przez Helenę posiłek. Panienka była zdenerwowana i czekała tylko na koniec, aż już będzie po wszystkim. Kawaler zaś wciąż powtarzał sobie w głowie słowa Heleny. Wymieniali się jedynie ukradkowymi spojrzeniami, które potęgowały między nimi napięcie.
Zdenerwowana Ewelina nie mogła już dłużej wytrzymać tych emocji i w chwili, gdy Rapacka podawała im deser, rzekła zniecierpliwiona:
– Proszę Wiktor, przejdźmy już do sedna, dłużej nie zniosę tego napięcia – zabrzmiała surowiej niż zamierzała, ale było już za późno. – Przepraszam, ja…
Stremowany mężczyzna odłożył na bok łyżeczkę, którą miał zamiar wbić w sam środek szarlotki. Wiktor w głębi serca cieszył się z tych wspólnie spędzanych z nią chwil. Jej ton pozbawił go jednak złudzeń – tylko on cieszył się tymi chwilami. Ewelina natomiast nie potrafiła wytrzymać do końca bez nieustannego zastanawiania się: „Kiedy to w końcu nastąpi?!” Nie czuła nawet smaku potraw, tak bardzo była skoncentrowana na swoim strachu i niecierpliwości. Miała ochotę uciec zaraz po kolacji, aby chwilę pobyć w samotności na poddaszu kamienicy.
Odsunął swoje krzesło, powoli obszedł stół i podał jej dłoń. Pozwoliła się zaprowadzić pod okno. Klęknął i zapomniał języka w gębie… Próbował coś powiedzieć, motał się… w końcu bez zbędnych ceregieli wsunął jej pierścionek na zły palec.
– Zgadzam się – rzekła po niemym pytaniu Wiktora. Ściągnęła pierścionek i przełożyła go na właściwy palec.
Walicki powstał – był skompromitowany. Minę miał nietęgą, zaczerwienił się po same uszy i marsowo zmarszczył czoło.
– Dokończysz chociaż ze mną deser? – zapytał i zerknął na nią spode łba. Helena zdążyła w tym samym czasie chyłkiem wyjść z mieszkania. Obok talerzyków z ciastem pozostawiła dla nich jeszcze po lampce czerwonego wina.
– Tak – odpowiedziała głosem drżącym z emocji. Właśnie wydała na siebie wyrok.
Wspólnie wypili toast, choć każde z nich patrzyło w inną stronę. A później oboje udali się do siebie: narzeczony do gabinetu, a narzeczona na poddasze, gdzie dała upust łzom.

***

Głos na powieść można oddawać na stronie www.pisarzepolscy.pl
Ebook można zakupić na stronie autorskiej www.ecl-pisarka.pl
Książka dostępna także w druku na żądanie w księgarni RIDERO.
Źródło: www.ecl-pisarka.pl
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.